Tomasz Sakiewicz, jak czujny czekista, zareagował natychmiast na publikację, w której portal naTemat wyjawił zyski naczelnemu "Gazety Polskiej" z biznesu smoleńskiego.
Cieniutkie publikacje pióra Antoniego Macierewicza o Smoleńsku sprzedawane są po 65 złotych plus koszty przesyłki przez księgarnię "GP".
Ostatnia pozycja Macierewicza "28 miesięcy po Smoleńsku" to 80 stron, a Sakiewicz każe sobie płacić, jak za kolorowy album w twardej okładce i błyszczącej obwolucie. Czy nie jest to rżnięcie naiwnych klientów?
Czekista Sakiewicz oczekuje współczucia za swoje nabijanie patriotów w butelkę: "Patrzy na konto i się zastanawia".
Trudno wątpić, że patrzy. Wątpić należy, że się zastanawia. Czujny czekista nie zastanawia się, tylko reaguje. Używa nagana.
Tym naganem publicystycznym są brednie smoleńskie, dzięki którym pączuszek Sakiewicz żyje, jak w maśle. Czekiści tak mają, produkują brednie, pomawiają, a przyciśnięci do ściany, domagają się współczucia.
Żałosny człowiek, który przedstawia się patriotą, a jest zaledwie czekistą.